Salsa Kongres w Paryżu Galeria zdjęć
W dniach 6-7 czerwca formacja „Salsa Kings” z Akademii Tańca i Ruchu Dance Avenue po raz kolejny wystąpiła w Paryżu w ramach Międzynarodowego Kongresu Salsy – jednego z najważniejszych w Europie.
W składzie formacji były tym razem: Monika Grzelak, Agata Ludwikowska, Aniela Kuźma, Marta Szulc, Anna Radke i Przemek Wereszczyński.
Pierwsza myśl, jaka przychodzi Wam do głowy na hasło „Kongres w Paryżu”:
Agata: Wielka salsowa impreza ze świetnymi tancerzami.
Marta: Super atmosfera, pełna integracja i bardzo przyjemnie spędzony czas.
Ania: Generalnie wyjazd do Paryża był bardzo udany, było wesoło i ogólnie super. Jedynym minusem była pogoda, bo troszkę padało.
Przemek: Serdeczne przyjęcie przez organizatorów, ogromy tłok na parkiecie no i oczywiście wieża Eiffela.
Kilka słów o pokazach, które zawieźliście do Paryża i o tajemniczych czerwonych słuchawkach???
Agata: Daliśmy świetne dwa show: pierwsze w stylu boogaloo, pełne energii wręcz porywające a drugie „Office”, gdzie tańczymy jako sekretarki Przemka z czerwonymi słuchawkami. To moje ulubione show w którym jest dużo dobrego tańca i gry aktorskiej a przy tym jest bardzo zabawne.
Marta: Pokazy były rzeczywiście świetne i zostały przyjęte bardzo gorąco. Myślę, że nas tam zapamiętają.
Przemek: Czerwone słuchawki to oczywiście „Ofiice”. Uwielbiam ten pokaz. Gram tam rolę „wymarzonego szefa” sekretarek. Mało tańczę ale za to w jakim towarzystwie:)
Drugim pokazem był pokaz w stylu boogaloo, gdzie odgrywałem rolę „śpiącej królewny” Zamiast mojego kubańskiego cygara, które palę przez cały czas występu, dziewczyny wymyśliły, że zrobią intro z jabłkiem, którym mnie kuszą a na końcu mam je ugryźć i zasnąć , było bardzo wesoło.
Jak zostaliście przyjęci i jak, waszym zdaniem, wypadliście na tle pozostałych uczestników kongresu?
Agata: Myślę że większość pamiętała nas z poprzedniego roku i spodziewała się, że znowu wystąpimy z czymś zaskakującym. I tak też było. Moim zdaniem wypadliśmy bardzo dobrze na tle innych grup.
Marta: Prawie przez wszystkich byłyśmy przyjmowani ciepło i przyjaźnie (prawie pozostanie moją tajemnicą…). Członkowie grup z innych krajów witali nas łamanym „cześć”, deklarując przy tym, że kochają Polskę. Nasze pokazy były trochę inne od pozostałych, wzbogacone o elementy z innych technik czy też elementy gry aktorskiej. Myślę, że w porównaniu z innymi możemy być z siebie dumni.
Ania: Generalnie ten kongres zaliczam do najbardziej udanych kongresów na jakich kiedykolwiek byłam i uważam że byliśmy bardzo dobrze przyjęci. Tak jak rok temu, zapamiętali, że przyjechała grupa z krzesłem biurowym (pokaz „Frames”), tak myślę, że w tym roku zapamiętają czerwone słuchawki ( pokaz „Office”).
Przemek: Paryż uwielbia artystyczne i oryginalne podejście do występów. Staramy się aby nasze pokazy były naturalne z odrobiną teatru. Na tle podobnych salsowych pokazów, gdzie tylko odtańcza się cbl czy open break nie jesteśmy przeciętną grupą. Niech komentarz jednego z widzów paryskiej sceny (na naszej stronie pod postem o wyjeździe do Paryża) świadczy o naszym przyjęciu.
W Paryżu tradycyjnie już prowadziliście warsztaty. Jakie to były warsztaty i jakie było zainteresowanie tymi zajęciami?
Przemek: Tradycyjnie prowadzimy: Shine Steps z mambo jazzowymi wstawkami i salsę w parach, którą nasi tamtejsi fani nazwali feeling salsa class. Nie było tłumów na sali ale na to musimy jeszcze zapracować i pomyśleć o promocji Salsa Kings w internecie.
Słyszałam, że przez cały czas towarzyszyła Wam piosenka o bąku. Możecie o tym opowiedzieć?
Agata: Tak. Przemek cały czas śpiewał piosenkę o bąku z jakiegoś filmu. Aż w końcu nauczyłyśmy się tego na pamięć.
Marta: Przemek zaraził nas tą piosenką. Towarzyszyła nam przez cały wyjazd.
Ania: Nie zapomnę piosenki Przemka: „Na kwiatku bąk co siadł to ja, FREEZ BEEZ, FREEZ BEEZ, tym kwiatkiem jesteś Ty a bąkiem ja, FREEZ BEEZ, FREEZ BEEZ”
Przemek: W czasie podróży zaśpiewałem hit mojej żony, która mnie tą piosenką rozśmiesza do łez. Jakiś czas temu obejrzeliśmy wspólnie film „Asterix i Obelix”. Była tam scena, gdzie Borys Szyc podkładał głos i śpiewał: „na kwiatku bąk co siadł to ja, hm hm hm hm , tym kwiatkiem jesteś ty a bąkiem ja, hm hm hm hm ” Do tego dochodzi jeszcze melodia i choreografia:)
Najprzyjemniejszy i najtrudniejszy moment w czasie tego wyjazdu to:
Agata: Najprzyjemniejszy to pokazy, a najtrudniejszy – długa podróż z przesiadkami.
Marta: Najgroźniejsze były małe utrudnienia na lotnisku, a poza tym było przyjemnie. Najfajniejsze było to, że zawsze mogłyśmy liczyć na siebie nawzajem – pomagałyśmy sobie i wspierałyśmy się w każdej sytuacji.
Ania: Najgroźniejszą sytuacją naszego wyjazdu był powrót do domu. Mało brakowało a nocowalibyśmy na lotnisku, ponieważ okazało się, że w Londynie nie mamy tyle czasu ile myśleliśmy, że mamy. Za to w drodze z Londynu do Gdańska spotkaliśmy w samolocie naszą koleżanką z formacji – Mirelkę, która jest stewardesą, więc było bardzo wesoło i sympatycznie.
Przemek: Najprzyjemniejszy to oczywiście warsztaty i salsowanie na imprezie a najtrudniejszy – to stres przed pokazem.
Czy za rok również wybierzecie się do Paryża?
Agata: Jeśli zostaniemy zaproszeni…
Marta: Z wielką przyjemnością – jeśli tylko zostaniemy zaproszeni.
Ania: Jasne!
Przemek: Mamy nadzieję, że tak. Organizator poprosił o wysłanie kolejnego pokazu do zatwierdzenia. Będziemy zmotywowani.
W takim razie życzę Wam wielu ciekawych pomysłów na kolejne pokazy i aby Wasze występy w Paryżu stały się nierozłącznym elementem Międzynarodowego Kongresu Salsy w Paryżu.
Dziękuję.