Paris Salsa Festival 2008 Galeria zdjęć
Monika i Przemek wraz z artystami formacji The Salsa Kings 1.
Monika Grzelak, Monika Rafałowska, Aniela Jankiewicz, Agata Ludwikowska, Basia Materka i Przemysław Wereszczyński
Artykuł
W czerwcu 2008 roku formacja Salsa Kings z Dance Avenue podbiła swoimi pokazami serca Paryżan. W najbliższy weekend ponownie zawitają na jednej z największych scen salsowych w Europie. W ramach Międzynarodowego Kongresu Salsy, SK wystąpiła z dwoma choreografiami i została okrzyknięta prawdziwym odkryciem w salsie i sensacją wschodniej Europy. O wspomnieniach z czerwca 2008 i planach na czerwiec 2009 opowiadają uczestniczki – tancerki formacji Salsa Kings.
Dziewczyny, w czerwcu ubiegłego roku podbiłyście Paryż. Co najbardziej utkwiło Wam w pamięci z pobytu w mieście zakochanych?
Agata Ludwikowska: spacer po Paryżu. Paryż jest przepiękny.
Aniela Jankiewicz: Niestety nie mieliśmy za dużo czasu na zwiedzanie, ale pierwszego dnia udało nam się w szybkim tempie trochę zobaczyć. Strasznie podobały mi się wąskie, brukowane uliczki, oczywiście Sekwana no i wieża Eiffla.
Monika Rafałowska: Ja zawsze będę pamiętać jak wszystkie zatańczyłyśmy fragment pokazu „Salsa from Space” na tle wieży Eiffla. Scena jakby żywcem wyjęta z kadru filmowego.
Konkurencja z pewnością była duża. Jak czujecie – jak Wy byłyście postrzegane na tle innych tancerzy?
A.L: Wystąpiliśmy z zupełnie innymi choreografiami niż pozostali, bardzo oryginalnymi, które na pewno utkwiły w pamięci oglądających.
A.J: Nikt nie znał naszej grupy wcześniej i tym bardziej po pokazach wszyscy byli zdziwieni, że tak świetnie tańczymy. Spotkaliśmy się z dużą sympatią ze strony wszystkich, a najważniejsze, że zostaliśmy tam zauważeni.
M.R: Uważam, że nasze pokazy wypadły świetnie. Wzbudziły poruszenie wśród publiczności. Dlatego myślę, że inni tancerze jak również publiczność bardzo pozytywnie nas odebrali. Wydaje mi się, że byli też zdziwieni, że jesteśmy właśnie z Polski.
A co sądzicie o innych zespołach występujących w Paryżu. Może coś utkwiło Wam szczególnie w pamięci lub zainspirowało do pracy?
A.L: Niestety ze względów organizacyjnych (na swój występ czekaliśmy za sceną) nie mieliśmy możliwości obejrzenia większości pokazów. Szkoda, bo wiemy, że poziom był bardzo wysoki.
A.J: Nie oglądaliśmy innych występów ponieważ przed naszymi pokazami rozgrzewaliśmy się, a potem staliśmy za sceną.
M.R: Występowało wiele świetnych zespołów. O każdym można powiedzieć coś dobrego. Wyjazd na taki kongres bardzo motywuje do pracy, bo widzi się mnóstwo świetnych tancerzy z różnych stron świata. Można przyjrzeć się sposobowi ich tańca, podpatrzeć jakieś ruchy, pomysły, stroje. Po powrocie ma się powera do pracy, bo chce się być jeszcze lepszym. Kolejną rzeczą jest to, że po takich wyjazdach i po konfrontacji z innymi grupami i trenerami na pewno bardziej docenia się swoich trenerów. Mając na co dzień vice mistrzów świata, człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do dobrego i myśli, że wszyscy tak mają. Okazuje się, że tak nie jest. Po zajęciach podchodzi do mnie tancerz z innej formacji i mówi mi, że zazdrości nam trenerów. Może wydawać się Wam, że trochę słodzę, ale tak było naprawdę.
Na Kongresie przedstawiłyście dwa pokazy: „FRAMES” i „SALSA FROM SPACE”. Jak zostały przyjęte wasze pokazy?
A.L: ,,Frames” podoba się wszystkim, ponieważ oprócz tańca jest w nim dużo aktorstwa i zabawnych elementów. Jeszcze nie spotkałam się na żadnym kongresie z tak oryginalnym pokazem. Uwielbiam ten układ. Za to ,,Salsa from space’’ jest niesamowicie trudną, porywającą choreografią z niesamowitą muzyką. Ta choreografia zawsze robi na widzach wielkie wrażenie.
A.J: Nasze występy wywołały ogromne poruszenie. Kiedy zeszliśmy ze sceny – wszyscy gratulowali nam tak świetnych pokazów. Później też słyszeliśmy pozytywne komentarze na nasz temat.
M.R: . „Frames” – pokaz trochę w stylu kabaretowym z dużą dawką humoru rozbawił paryską publiczność, która chyba pierwszy raz miała okazję widzieć tyle salsy w aktorskiej aranżacji. Natomiast drugi pokaz „Salsa from Space” wprawił widzów w osłupienie i zachwycił swoim niezwykłym klimatem i całkowicie nowym ruchem. Bardzo nam było miło, jak po występach wszyscy nam gratulowali, więc wydaje mi się, że zrobiliśmy wrażenie zarówno na innych tancerzach jak i na publiczności.
W Paryżu byli z Wami również Monika Grzelak i Przemek Wereszczyński. Wiem, że oprócz uczestniczenia w pokazach prowadzili tam warsztaty. Powiedzcie jakim zainteresowaniem cieszyły się te zajęcia?
A.L: Warsztaty Przemka i Moniki zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem, bo są prowadzone na wysokim poziomie i w bardzo miłej, zabawnej atmosferze.
A.J: Na zajęciach Moniki i Przemka było bardzo dużo osób i wszyscy byli bardzo zadowoleni. Profesjonalizm i pasja, jaką zarażają ludzi wokół siebie powodują, że na Ich zajęcia zawsze są komplety uczestników i tłum podglądających.
M.R: Pamiętam, że bardzo duże wrażenie na uczestnikach zrobiły zajęcia, na których Przemek z Moniką mówili o pasji w tańcu. Mam w pamięci jedynie milczące twarze, słuchające w skupieniu.
Doniesiono mi również, że w czasie Kongresu w Paryżu grasowało stado pięknych panter. Czy Wy coś o tym wiecie?
A.L: Tak! To byłyśmy my – dziewczyny z „The salsa kings” – w krótkich, panterkowych sukienkach! A że wszystkie jesteśmy laski – to robiłyśmy furorę! (śmiech)
A.J: To prawda – to my byłyśmy tymi panterami. Kupiłyśmy sobie takie same sukienusie, żeby wszyscy nas rozpoznawali. To była fajna zabawa!
M.R: Hahaha, masz na myśli nasze stroje? Wyglądałyśmy super! Wszyscy panowie chcieli robić sobie z nami zdjęcia. Jako zespół postanowiłyśmy ubrać się tak samo na czas warsztatów. Przed wyjazdem wybrałyśmy się na zakupy, aby wybrać coś odpowiedniego. Po wielu sporach i dyskusjach wreszcie Agata wypatrzyła idealne sukienki. Chciałyśmy zaskoczyć tym zakupem Monikę. Niestety nie udało się, bo okazało się, że już od dwóch miesięcy miała ona tę sukienkę w swojej szafie 🙂
Wasz występ w Paryżu zaowocował nowymi kontaktami i zaproszeniami. W tym roku formacja wybiera się do Rygi, a 6 czerwca po raz kolejny wystąpicie w Paryżu. Zostaliście oficjalnie zaproszeni przez Yambu Dance Company do udziału w tegorocznym Międzynarodowym Kongresie Salsy. Co zawieziecie tam tym razem?
A.L: Także dwa super układy.
A.J: Zawieziemy dużo dobrego tańca! Intensywnie pracujemy nad układami na wyjazd i mamy nadzieję, że w tym roku będzie jeszcze lepiej!
M.R: Tym razem publiczność też się nie zawiedzie.
Jakie są Wasze oczekiwania i zamiary w związku z tym wyjazdem? Przyznaję, że podglądałam Wasze treningi i jestem zupełnie spokojna – myślę, że pokazy formacji „Salsa Kings” zostaną przyjęte z entuzjazmem, a warsztaty będą cieszyły się ogromnym zainteresowaniem.
A.L: O pokazy też jestem spokojna. Jedzie silny skład, więc na pewno będzie super. A o warsztaty to już w ogóle się nie martwię, bo przecież prowadzą je Przemek i Monika -jedni z najlepszych w salsie na świecie!
A.J: Cieszymy się z tego wyjazdu, ale też ciężko pracujemy. Czasu zostało niewiele a pracy jeszcze sporo, ale co to za problem dla grupy walecznych panter! (śmiech) A jeśli chodzi o warsztaty – Monika i Przemek są gwarancją tłumów!
M.R: Ja trzymam kciuki za udane występy!
Pozostaje mi życzyć Wam powodzenia i trzymać kciuki. Będę w napięciu czekać na Wasz powrót z Paryża i na Wasze wrażenia. Dziękuję za rozmowę.
(RS)