Jastrzębia Góra obóz zimowy 2009 Galeria zdjęć
Dziękujemy za wasze wybitne talenty 🙂 i uczestnictwo w obozie zimowym w Jastrzębiej Górze.
Z pozdrowieniami:
Agata Ludwikowska – Street Dance
Marta Szulc – Jazz i Funk
Dagmara – New Style
Aniela – Afro Dancehall
Komentujcie wasze wrażenia.
Dziękujemy Kasi Piotrowskiej za piękne zdjęcia.
Zachęcamy do zapoznania się z artykułem Anny Uchman. Materiał, w którym Paulina Turska i Michał Garzombke opowiadają o swoich ciągle żywych na Dance Avenue wrażeniach z tanecznego obozu zimowego w Jastrzębiej Górze.
Od kilku lat jesteście uczniami Akademii Dance Avenue. Regularne treningi to dla Was za mało?
Michał Garzombke: Taniec to pasja, która wymaga sporo zaangażowania i poświęcenia. Jeżeli komuś naprawdę zależy na tym, aby ją rozwinąć, nie przepuści ku temu żadnej okazji. I stąd wziął się u mnie pomysł na udział w obozie w trakcie ferii zimowych.
Paulina Turska: Zdecydowanie potrzebuję czegoś więcej, niż zajęcia w studiu. Od lat jestem i zawsze pozostanę wierna tańcom kubańskim. Jednak tańcząc jeden styl, nie jesteśmy w stanie wystarczająco wyćwiczyć ciała. Dlatego chciałam spróbować innych technik i poprawić swoją siłę fizyczną. Jest jeszcze jeden powód, dla którego spędziłam tydzień w ośrodku Drejk w Jastrzębiej Górze. Obozy bardzo integrują. Miło jest spędzać czas wśród najbliższych przyjaciół.
Jak często jeździcie na dodatkowe warsztaty?
MG: Studio tańca Dance Avenue dba o to, aby organizować swoim podopiecznym czas
w trakcie wakacji, ferii czy – od niedawna – także weekendów. Byłoby super móc wykorzystać wszystkie okazje do tego, żeby się doskonalić, ale wiadomo, są też inne obowiązki typu uczelnia czy praca. Jeśli są organizowane zajęcia z jakimś ciekawym choreografem, a nie koliduje to moimi zajęciami, to robię wszystko, żeby taką okazję wykorzystać. „Zamiejscowe” warsztaty też mi się zdarzają.
PT: Ja na obozy jeżdżę regularnie z The Salsa Kings, czyli raz lub dwa razy do roku. Na większość warsztatów uczęszczam do studia.
Czy tak intensywne udzielanie się na dodatkowych zajęciach ma związek z Waszymi planami tanecznymi?
PT: Oczywiście. Ogromna ilość ćwiczeń na obozie poprawia przede wszystkim umiejętności taneczne. Wzmacnia się ciało, zwiększa siła, a w efekcie polepsza się sprawność fizyczną. Są to bardzo istotne elementy, aby osiągnąć upragniony cel.
MG: Moim planem tanecznym jest po prostu rozwój, więc w takim kontekście wszelkie obozy czy warsztaty jak najbardziej mają z nim związek.
Jaki był najtrudniejszy moment podczas tego tygodnia?
PT: Obóz był bardzo przyjemny, ja nie miałam ciężkich momentów.
MG: Twardzielka! (śmiech) Ja tydzień przed obozem w Jastrzębiej Górze spędziłem trenując na innych warsztatach, co w pewnym stopniu przygotowało mnie fizycznie na czekający wysiłek. W optymistycznym wymiarze czasowym wynosił on 6 godzin dziennie.
A najtrudniejszy był chyba moment wyjazdu i świadomość, że następnego dnia nie spędzę już na sali z tymi fantastycznymi ludźmi.
Od uczestników letniego obozu słyszałam o 140 pompkach dziennie. To nie brzmi zbyt zachęcająco…
PT: Dlaczego? Przecież jechaliśmy na obóz treningowy. Uważam, że tylko ciężka praca przynosi efekty. Moje ćwiczenia ukierunkowane były na określony cel, czyli zwiększenie siły, dlatego raz lub dwa razy do roku przyda się trochę wzmożonego wysiłku. Poza tym uwielbiam moment, kiedy mogę stwierdzić, że efekty są zadowalające.
MG: Dla mnie 140 pompek brzmi bardzo zachęcająco! Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że takie ćwiczenia bardzo pomagają w tańcu. I nie chodzi tu tylko o kondycję fizyczną, ale również o wkładanie w ruch odpowiedniej dawki energii. To przekłada się później na odbiór tańca przez widza. W porównaniu z letnim obozem, takiego „wycisku” nie dostawaliśmy. Nie znaczy to jednak, że przez cały tydzień się obijaliśmy. Codziennie po śniadaniu o 10-ej stawialiśmy się na sali, kończyliśmy trening o 13-ej, by w trzy godziny później znowu zjawić się na trzygodzinną sesję z tańcem. Po kolacji wiele osób przychodziło jeszcze na salę, żeby powtórzyć sobie układy przyswojone w trakcie dnia, albo porozciągać się. Także spora część z nas tańczyła po 8 godzin dziennie.
Czym tym razem zaskoczyli Was organizatorzy?
PT: Wspaniałą pamiątką w postaci filmu. Po latach będę mogła zobaczyć, jaki zrobiłam postęp.
MG: Przyznaj się od razu, że wnukom będziesz pokazywać.
PT: Jasne! Twoim też! (śmiech)
Czego oczekiwaliście po udziale w obozie?
MG: Instruktorki, czyli Marta Szulc, Aniela Jankiewicz, Agata Ludwikowska, Dagmara Merda i Monika Grzelak zadbały o to, żebyśmy się nie nudzili. (śmiech) Liczyłem na poprawę kondycji, ciekawe choreografie i świetne towarzystwo. I mogę śmiało powiedzieć, że moje oczekiwania spełniły się w stu procentach!
PT: Do zestawu Michała dodałabym jeszcze to, że wszystkie zajęcia były prowadzone profesjonalnie, układy – rewelacyjne, a atmosfera panująca na sali – genialna! Cieszę się ogromnie, że udało nam się połączyć zabawę z ciężką pracą.
Dziękuję za rozmowę.
(AU)